niedziela, 19 października 2014

Rozdział 1

10.01.2015 r. (15lat)


Dłużej tego nie wytrzymam . W dzień w dzień ta sama  rutyna . Ten sam ból i nawet gorszy . Co my z matką zrobiłyśmy źle , że Bóg nas tak ukarał . No co ? Pytam się no co ?!!
Codziennie do szkoły cała po obijana idę . Muszę ubierać bluzki z długim rękawem . Nakładać puder na twarz aby nie było widać siniaków .
Rodzicielka to samo ,a nawet gorzej . Parę razy próbowałam ją chronić , ale sama dostawałam . Siedzi całymi dniami w pokoju  . Gdy przychodzi słucha się go jak pies właściciela . Próbowałam z nią rano porozmawiać jak on wyszedł , ale jej się nie da nic powiedzieć .

-Mamo !Mogę wejść .
-Tak -powiedziała ledwo słyszalnie .. Już wiedziała , że dostała w kość samego rana . Weszłam do pokoju i jak najszybciej do niej podeszłam .
-Mamo , nie możemy tak żyć . Musisz się od niego uwolnić .
-To nie jest łatwe .
-Jak to nie jest ?! Wystarczy , że się teraz spakujesz i pójdziemy na policję ! Potem do sądu po rozwód ! Co tu jest trudnego do zrobienia ?! -nie wytrzymałam i musiałam to wykrzyczeć bo do niej nic nie dociera .
Spojrzała na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami . Cała w łzach . Ciężko jest na to patrzeć , aż sama zamknęłam oczy aby się nie rozpłakać .
-Ja go kocham . Nie mogę mu tego zrobić . On sobie nie pora...
-On sobie nie poradzi ?! Czy ty siebie słyszysz . Nie rozumiesz tego , że może się posunąć do jeszcze większych czynów ! Możliwe , że nas zabije w bliższej przyszłości .
-Ale dla mnie to jest trudne . Zrozum kochanie . -wstała mi mnie przytuliła szepcząc miłe słowa , aby złagodzić sytuacje . Nie wytrzymałam i wyrwałam się jej ramion . Zamykając drzwi słyszałam tylko jak się rozpłakała .


12.01.2015 r.

Szczerze . Źle się czuję , że tak mamę potraktowałam . Powinnam ją spierać . Pomagać przez to przejść , a ja się na nią drę . Jakby była jej wina . Gdy robiła obiad i poszłam do niej i przeprosiłam .


Wyszłam z domu koło 8 pm . Robiło się już ciemno . Idąc myślałam jeszcze dokładniej o swoim życiu . Może się zabiję ? Zrobię to jeszcze dziś . Skoczę z mostu jest nie daleko . Będę mieć spokój . Będę wśród aniołów , żyć .

Dochodząc już do barierki usłyszałam głosik w głowie .

"Nie rób tego masz dla kogo żyć "

Ciekawe dla kogo ?

"Dla matki debilko ! Myśl czasem . Mam nadzieję , że masz mózg ."

Mam mózg , ale go nie chcę przemęczać . -Już się wychylałam kiedy znów go usłyszałam .

"Głucha jesteś . Żyj dla matki !!!!!!!!! "

Dla matki...-powiedziałam cichutko . To coś ma racje . Muszę jej pomóc przez to przebrnąć .
Zeszłam szybko z barierki i ruszyłam w stronę domu .
Weszłam po cichutku po schodach do swojego pokoju . Już blisko byłam aby je otworzyć i poczułam jak z całej siły zostałam popchnięta na ścianę . Szybko pokonał odległość między nami   i przyłożył mi z całej siły w twarz i brzuch . I poszedł sobie . Tak po prostu . Mama nie przyszła więc pewnie ją zamknął w pokoju . Wstała i otworzyłam drzwi . Nie myjąc się ani nic walnęłam się na łóżko i poszłam spać . Mając nadzieję , że na wieczny sen .

*********************************************************************************************
Przepraszam , że nie było tak długo rozdziału , ale nie miałam czasu . Mam dużo nauki . Następny pojawi się możliwe do tygodnia lub dwóch . Życzę miłego czytania .